poniedziałek, 12 sierpnia 2013

1. "Zabierz mnie stąd !"

Weszłam do ponurego budynku, na ponurej ulicy z ponurym humorem. Właściwie wszystko było ponure. Nawet słońce. Miałam już dosyć swojego życia, swojego cierpienia. Usiadłam na niewygodnym fotelu i czekałam. Miriam poszła się pytać o miejsca, czy mnie w ogóle przyjmą i jakie trzeba spełniać warunki. Nie wiem nawet po co się godziłam na to. Mogłam w każdej chwili zwiać, ale po co ? Jestem rozdarta na pół. Czemu nie mogę płakać, bo złamał mi się paznokieć ? Bo mój chłopak mnie rzucił ? Bo skończyła się czekolada ? Dlaczego ? Jedna część mnie ma nadzieję, że tak będzie. Druga to wszystko gasi. Podeszła do mnie babka z recepcji. Wskazała mi pokój. Właściwie izolatkę. Nie wiedziałam co jest grane, kazała mi iść, więc poszłam. Biały pokój, więzienne łóżko, okno z kratami, jedna szafa, mały stolik nocny i krzesło. To wszystko co się tam znajdowało. Jakbym była w jakiejś izolatce. Może to była izolatka ? Ciekawa jestem jak długo miałabym tu siedzieć. Miriam powiedziała, że za godzinę do mnie wróci. Nie miałam wyboru. Jednak musiałam zorientować się w obecnej sytuacji. Co miałam zrobić ? Zapytać się tej kobiecie ? Zabrakło mi odwagi. Muszę czekać. Położyłam się na łóżko, włączyłam muzykę i czekałam.

***

-Leah, jestem -Powiedziała moje przyjaciółka ściągając mi słuchawki z uszu. - Przyniosłam ci rzeczy, kosmetyki i kilka płyt ulubionych z muzyką. Powinno ci na razie starczyć.
-Czekaj , czekaj. - Zatrzymałam ją. - Ja tu zostaję ? Skąd masz ciuchy ? Ile ja mam tu siedzieć !?
-Kochana spokojnie. - Powiedziała opanowanie. Starała się chyba nie rozpłakać, ale miała dziwnie mokre oczy - Zostajesz tu na jakieś 3 miesiące. Nie mogę cię odwiedzać, ani nikt inny. Zostajesz tu sama. Przykro mi, ale to dla twojego dobra. Jak będzie wszystko ok, to wyjdziesz wcześniej. Ewentualnie, sama się wypiszesz. Zabiorą ci telefon i dostęp do świata. Zostaną nam listy. Może kiedyś pozwolą mi tu przyjść, na razie nie ma takiej opcji. A rzeczy są twoje. Zabrałam je z twojego domu. Rodzice sobie nic nie zrobili na wieść , że jesteś tu. Przepraszam, chcę, żebyś znowu była szczęśliwa.
-Szczęśliwa !? -Krzyknęłam z frustracją - Bez ciebie ? Zabiorą mi wszystko !? Ich chyba pogięło Zabierz mnie stąd !
-Nie mogę. Nawet jakbym chciała, nie mogę. Nie chcę cię na cmentarzu odwiedzać. Będę pisać listy. Obiecuję.
-Nie ! Ja chcę stąd wyjść ! Zabierz mnie stąd. Nie wysiedzę tu 3 miesięcy ! -Nie mogłam się opanować, targało mną jak opętaną - Nie dam rady ! Bez ciebie ?
-Słuchaj, zaczyna się zima. Na wiosnę wyjdziesz. Pójdziemy na pierwszy mecz Borussii. -Płakała bez końca - Kocham cię i będzie mi ciężko bez ciebie, ale gorzej by było, gdybyś znalazła się na cmentarzu. Wybacz mi. Do zobaczenia.
Łzy leciały mi po policzkach. Ona mnie tu zostawiła. Bez nikogo, bez niczego. Moi starzy jak zwykle mieli mnie dosyć. Dziękuję wszystkim za wszystko. Nie przeżyję.
Położyłam się na łóżko założyłam słuchawki i zasnęłam. Jednak cały czas czułam ogromną, palącą gulę w gardle. 'Kim ja jestem teraz dla świata?' -Moje myśli nie przestawały mnie zadręczać. Ocknęłam się, jak ktoś zdejmował mi słuchawki z uszu.
-Co jest ? - Zapytałam wściekła.
-Musimy pani to zabrać, takie przepisy - Podsumowała jedna z kobiet.
-Nie oddam wam mojego telefonu ! Was pogięło chyba. Dobranoc, proszę stąd wyjść ! -Krzyczałam na wszystkich zebranych.
-Proszę nam to oddać - Niecierpliwiła się - Takie są przepisy.
-Przepisy-srisy. Niczego wam nie daję - Warknęłam.
Niestety siłą zabrali mi mój cały sprzęt. Zostałam bez nikogo. Bez niczego, nawet muzyki mi nie zostawili. Miałam tak wytrzymać 3 miesiące ? Chciałam wyjść z pokoju, ale był zamknięty na klucz. Byłam w więzieniu. Areszt trzy miesięczny. Poszłam spać. Nie miałam już sił na to wszystko. Rzucałam się na łóżku, dręczyły mnie koszmary.. Jednak w końcu udało mi się normalnie usnąć.

***

Proszę wstać ! -Krzyczał mi ktoś nad uchem -Halo, proszę pani. Czas wstawać ! Pora śniadania.
-Czego znowu ? Dajcie mi spokój - Warczałam na kogoś.
-Proszę natychmiast wstać ! - Nie odpuszczała ta sama kobieta co wczoraj.
-Pani jest z recepcji ? - Zapytałam.
-Nie, to nie ja. -Mruknęła.
-Chcę iść do recepcji ! - Krzyknęłam - Masz mnie tam zaprowadzić i w dupie to mam czy ci się podoba, czy nie !
-Śniadanie - bąknęła - chodź na śniadanie.
-Nie, chcę iść do recepcji ! Kurwa nie rozumiesz ?! -Darłam się ile miałam sił w płucach.
-Chodź gówniaro. -Warknęła oschle.
Poszłam za nią. Przeszłyśmy cały główny korytarz, aż w końcu znalazłam się na końcu  w małym saloniku. Na boku, przy wyjściu była recepcja. Podeszłam szybkim krokiem do recepcjonistki. Zaczęłam się denerwować.
-Proszę mnie wypisać. Jestem dorosła, chcę stąd wyjść ! -Mówiłam zniecierpliwiona - Nie macie prawa mnie tu trzymać.
-Pani potrzebuje pomocy, proszę dać sobie pomóc . - Przekonywała mnie kobieta- To tylko 3 miesiące, wyjdzie pani stąd zupełnie inna.
-Nie ! Natychmiast chcę wyjść ! W dupie mam, że potrzebuję pomocy. Sama dam sobie radę ! -Krzyczałam na nią. Nie miała prawa mnie tu trzymać. Nikt nie miał takiego prawa. To było chore. Nie potrzebuję żadnej pomocy. - Zaraz wracam. Idę się spakować. Chcę z powrotem mój telefon.
Zrezygnowana oddała mi go. Pobiegłam do pokoju. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy, przedzwoniłam do Miriam, że wychodzę i ma po mnie przyjechać. Nie była zadowolona. Wiem, chciała mi pomóc, jednak sama dam sobie radę ! Wróciłam do recepcji. Pożegnałam się i wyszłam. Na zewnątrz czekała już moja zapłakana przyjaciółka. Miałam ochotę rzucić się jej do gardła. To był najgorszy dzień w moim życiu !
-No cholerę mnie tam zamknęłaś ! Masz mnie dosyć prawda ? -Przywitałam ją - Jak tak, to mi to powiedz a nie zamykasz w psychiatryku.
-To było dla twojego dobra -Płakała - Wybacz mi, nie zrobię już tego. Mam bilety na ostatni mecz w tym sezonie Borussii. Sektor A, drugi rząd. Proszę chodźmy. Wybacz mi.
-Nie mam gdzie mieszkać. -Wkurzyłam się.
-Kupiłam nam dom. Moi rodzice tak dokładniej.-Tłumaczyła się zdenerwowana Miriam- Zamieszkasz ze mną.
-Niech ci będzie. Nie potrafię ci odmówić. Muszę się ogarnąć i jedziemy. -Mruknęłam.

1 komentarz: