wtorek, 13 sierpnia 2013

2. "Silna potrzeba"

Pojechałyśmy do domu Miriam. Właściwie to też do mojego domu. Mi, zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Nie zwracałam uwagi na pokoje i co gdzie się znajduje. Miałam swoje 4 kąty i łazienkę. Więcej mi nie było trzeba. Weszłam pod prysznic, i rozkoszowałam się ciepłą, przyjemną wodą. Już dawno zapomniałam co to rozkosz. Zawsze był to ból i cierpienie, nic więcej. Może jeszcze złość i rozpacz. Ubrałam się szybko w jakieś ubrania , uczesałam się i wyszłam z pokoju. Już dawno przestałam przywiązywać uwagę do mojego wyglądu. Nie liczyło się dla mnie już nic, po za ćpaniem. Na dole, przy schodach czekała na mnie moja przyjaciółka. W rękach trzymała bilety, jakby to było jej dziecko. Nie mogła chyba uwierzyć, że udało jej się dostać bilety w takim miejscu. Nie ważne. Wsiadłam do jej auta i pojechałam. Nie odzywałam się do niej. Chyba wyczuła, że nie mam ochoty z nią rozmawiać i nie podejmowała żadnej próby rozpoczęcia konwersacji. Zaparkowałyśmy jakieś 100 m od Signal Iduna Park. Podeszłyśmy do wejścia dla sektora A, Miriam pokazała bilety i weszłyśmy. Widziałam jak setki ludzi bije się o bilety. A jeszcze raz tyle siedzi już na trybunach. Do meczu zostało 30 min. W końcu po wyczekiwaniu, na murawę weszły drużyny, z sędziami. Odśpiewano hymn i się zaczęło. 22 bodajże facetów lata za jedną malutką piłeczką. Spocone ciało. I jak może komuś takie coś się podobać ? A szczególnie mojej przyjaciółce. Miała bzika na punkcie Lewandowskiego czy jak mu tam. Nawet nie wiem jak on wygląda. Siedziałam znudzona, podczas gdy każdy krzyczał . W końcu było koniec. Musiałam czekać za Miriam, bo pszczółki rozdawały autografy. Jakiś blondyn i koleś co miał czarne włosy. Wracając Mi, nie mogła się opanować, skakała , piszczała, krzyczała, wszystko co można skojarzyć z euforią. Pokazała mi karteczkę .

Poczekaj na mnie przed stadionem. Proszę. 

-Od kogo to ? -Zapytałam zdumiona - Kolejny fan ?
-Nie zwykły fan ! -Krzyczała podniecona - Dostałam ją od Lewego. Mówiłam ci o nim !
-Trudno zapomnieć -wymamrotałam - Nadajesz o nim 24 na godzinę.
-Musimy zaczekać ! -Powiedziała do mnie ze złowrogą miną - Nie pozwolę mojemu księciu czekać i się martwić !
-Chcę jechać do domu -Warknęłam - Mam silną potrzebę !
-Łazienki są przy wyjściu -Rzuciła - Jak musisz, to idź.
-Chcę heroiny -Krzyknęłam cicho - To jest silniejsze ode mnie ! Muszę !
-Jejku, ty się cała trzęsiesz - Powiedziała przerażona - Obiecałaś mi coś ! Nie możesz !
-Muszę -Mówiłam wściekła - Chociaż trochę, to... to mnie boli !
-Obiecałaś mi - Zaczęła szlochać - Poczekajmy za nim, proszę. Ma przyjaciela, któremu się pewnie spodobasz. Zaczekajmy.
-Nikt mnie nie chce, kto chciałby chodzić z ćpunką ? -Krzyczałam na nią- W ogóle jak ty możesz się ze mną przyjaźnić !?
-Bo ja widzę w tobie coś, czego inni nie widzą -Mówiła ze spokojem- Jesteś silna i wiem, że jeśli chcesz to przestaniesz. Wierzę w to. Zaczekaj ze mną !
-Nawet jak nie chcę, to muszę -Warknęłam - Nie mam transportu.
Wyszłyśmy ze stadionu. Trochę nam to zajęło, bo ludzie się pchali do wyjścia. Pierwszy i ostatni raz przyszłam na taki mecz. W ogóle co mnie skusiło, żeby tu przyjść !? Jedna, wielka katastrofa. Oparłam się o auto i patrzyłam jak podekscytowana Miriam czeka na swojego księcia z bajki. Właściwie to piłkarza ze stadionu, ale to nie ważne. Nie wiem, ile mogła na niego czekać. W końcu królewicz się zjawił. Chyba się lekko speszył jak ją zobaczył, bo zrobił się czerwony jak burak, gdy do niej poszedł. To był ten sam gościu, co rozdawał autografy. Cały czas stałam oparta o auto i wzdychałam mając nadzieję, że to się szybko skończy. Koło mnie stanął ten drugi, blondyn, który również bazgrał ludziom kartki, koszulki czy piłki.
-Cześć -Powiedział - Jestem Marco, przyjaciel tego łosia co zagaduje do twojej znajomej.
-Do przyjaciółki -Poprawiłam go - Jestem Leah i mam nadzieję, że szybko im pójdzie, bo spieszy mi się.
-Gdzie ci się spieszy ?-Zapytał zdumiony- Widziałem cię na meczu, chyba nie za bardzo interesujesz się piłką.
-Miriam mnie tu zaciągnęła, ja ... Mam ważną sprawę do załatwienia -Skłamałam. Nie chciałam, żeby wiedział, iż ćpam. -Mam.. Problemy... Ze zdrowiem.
-Och, coś się stało poważnego - Zapytał zatroskany- Może potrzebujesz pomocy ?
-Nie, dzięki. Sama dam sobie radę. -Powiedziałam od niechcenia - Miriam ! Rusz się !
-Leah, cicho siedź ! -Krzyknęła speszona.
-Lewusku, romantyku jeden rusz ten zad !- Śmiał się blondyn- Nie mam podwózki
-Witaj w klubie -Mruknęłam - Ta sobie tam flirtuje, a ja zdycham.
-Poczekaj chwilkę -Puścił do mnie oczko - Zaraz wracam.
Podszedł z tego co pamiętam do Roberta, długo z nim nie gadał. Wrócił jak zwykle pewny siebie i zadowolony i otworzył auto, które stało obok samochodu Mi.
-Jak nie chcesz zdychać - Zaśmiał się porozumiewawczo - To wsiadaj, odwiozę cię.
-Dzięki -Powiedziałam speszona - Nie będę ci robić kłopotów.
-Żaden kłopot, mieszkasz nie daleko mnie. -Zachęcał piłkarz- Wsiadaj.
-Dzięki -Powiedziałam i wsiadłam do białego, sportowego auta. Nie wiedziałam co myśleć. Taka osoba zainteresowała się ćpunką.. Fakt, on nie wie kim na prawdę jestem. Nie wie, że ćpam, piję i się tnę. On ma życie jak w bajce, a ja ? Szkoda słów. Nagle mój ból, który mnie rozrywał od środka zmienił się w żal. Brakowało mi czegoś. Tylko czego ? To było aż dławiące, puste. Kogoś, lub czegoś mi brakowało. Nie znałam tego uczucia. Brak heroiny odszedł na bok. Dojechaliśmy do domu, do mojego domu. Chciałam już wysiąść, ale blondyn mnie zatrzymał.
-Leah. Obiecaj, że się jeszcze kiedyś spotkamy -Powiedział .
-Nie obiecuję - Odparłam zdziwiona.
-Proszę, chcę ci pomóc. Leah. Ty... Ty.. Ty mi się podobasz -Powiedział, jakby te słowa go już dławiły. - Spotkajmy się. Zapisz sobie mój numer i pisz. Kiedy chcesz. Nawet o 2 w nocy , czy o 4 nad ranem. Zawsze będę do twojej dyspozycji.
-Dzięki -Powiedziałam speszona. -Cześć.
Wysiadłam z taką szybkością , jakbym uciekała, jakby mnie coś parzyło. Wyszłam z samochodu z taką prędkością, jakbym uciekała. Co się ze mną dzieje do cholery !? Nie mogę się wysłowić, ani zrozumieć niczego. Moje myśli były porozbijane w miliony małych części, jak rozbite lustro. Od kluczyłam dom. Na szczęście miałam swoje klucze. Weszłam do środka, przebrałam się w dres i włączyłam tv. Niestety, byłam zmuszona oglądać jakieś durne telenowele.

***

Mecz skończył się o 19.45 a było już po 22:00 . Gdzie jest do cholery Miriam !? Co ten dureń jej zrobił ? Z moich myśli wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi. Wyskoczyłam z kanapy i pobiegłam na korytarz. Oczywiście Miriam stęskniła się za domkiem.
-Gdzieś ty była do cholery !? -Wściekałam się na przyjaciółkę - Wychodziłam z siebie, myśląc czy on ci czegoś nie zrobił a ty wracasz jak gdyby nigdy nic po 3 godzinach !?
-Uspokój się -Odpowiedziała łagodnie - Rozmawiałam cały czas z Robertem. Przyznaj, że tobie Marco też się spodobał.
-Może i ma wzbudzające zainteresowanie oczy i śliczną blond czuprynę i te namiętne usta -Rozmarzyłam się - Nie ! Nie podoba mi się ! Skąd taki pomysł !
- A to, że się na początku rozmarzyłaś to nic nie świadczy -Powiedziała ironicznie - Ja będę z Robertem, a ty z Marco i będą podwójne randki i weźmiemy razem ślub !
-Ty jeszcze z nim nie jesteś a już myślisz o ślubie -Burknęłam - Nie zdziw się jak mu się znudzisz.
Miriam poszła do swojego pokoju z załamaną miną. Chyba ją zabolało co powiedziałam, ale przecież mogło okazać się to prawdą ! Byłam już pewna, co mogło mi dolegać wtedy w aucie. Brakowało mi miłości. Ten Marco chciał się mną zaopiekować i zrobiło mi się żal, że nigdy nie poczułam czegoś takiego jak miłość. Tyle, że ja nie potrafię już ufać ludziom. To, że ufam Miriam, to był jakiś cud. Taki piłkarz pewnie ma na pęczki dziewczyn, które na zawołanie zrobią mu loda. Pewnie mam być kolejną..

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że dojdzie do tych podwójnych randek ;) Super by było.
    Wspaniały rozdział <3
    Czekam na kolejny ;* Buziaki i zapraszam do mnie na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. nono, kolejny świetny rozdział!
    podwójna randka byłaby dla nich super wyjściem ;)
    czekam na next i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń